Uh jak chłodno, nie spodziewałem się, że aż tak zmarznę,
więc założyłem tylko, czarny płaszcz, na szczęście zbliżałem się już do firmy
pana Hayato. Schowałem ręce do kieszeni i skuliłem się gdy zawiał wiatr, nigdy
więcej nie ubiorę się tak lekko w jesień, po prostu nigdy.
Gdy w końcu wszedłem do budynku firmy to poczułem ulgę, a zwołasz
wtedy gdy po otwarciu drzwi buchnęło we mnie ciepłe powietrze. Roztarłem dłonie
i podszedłem do lady za którą stały dwie recepcjonistki, obydwie były
uśmiechnięte od ucha do ucha, aż się żyć chciało, z drugiej strony, ciekawe ile
im płacą by były takie optymistyczne.
- Dzień dobry, w czym możemy pomóc?- odezwała się ładna i
wysoka brunetka.
- Witam, nazywam się Eizo Saito, byłem dziś umówiony z panem
Hayato.
Dziewczyna, postukała trochę w klawiaturę komputera i znów
zwróciła na mnie wzrok.
- Zgadza się, biuro szefa jest na 11 piętrze.
Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem w stronę widny, z tego co
wyczytałem w Internecie to całe 11 piętro jest jego jednym wielkim biurem z
kilkoma pokojami.
Gdy jechałem windą na górę to zastanawiałem się ile będzie
mi płacił i co w ogóle będę miał robić, tylko ja z mojej całej rodziny
osiągnąłem taki sukces, stałem się nawet lepszy od mojego ojca, chociaż ja nie
umiałbym tak jak on nauczać na studiach, to by było zbyt stresujące, nie tylko
dla mnie, ale też dla studentów. Byłbym chyba najbardziej nie lubianym belfrem
w całej szkole.
Wyszedłem z windy i ruszyłem w stornę drzwi na których była
plakietka „Boss”, ciekawe po co mu te pozostałe pomieszczenia… Zapukałem do drzwi
i po usłyszeniu, przytłumionego „proszę”, wszedłem do środka.
- Witam Pana, Panie Hayato.- uśmiechnąłem się wchodząc do
gabinetu.
- Witaj Eizo, dobrze, że jesteś, siadaj.
Usiadłem na skórzanym fotelu, który stał przed wielkim
dębowym biurkiem. Mężczyzna nie wyglądał na swój wiek, miałem wrażenie, że na
pewno był po jakiejś operacji, ale wolałem w to nie wnikać, wiedziałem na
pewno, ze farbuje włosy, by nie mieć siwych, moi rodzice też tak robią, chociaż
mój ojciec nie tak często jak mama.
- Przejdźmy do rzeczy.- zaczął.- Słyszałem o tobie bardzo
dużo dobrych opinii i chcę cię zatrudnić do pomocy.
Zdziwiłem się, taki ktoś jak Hayato Shiga, chce mnie
zatrudnić? Niby po co? Przecież on już osiągnał sukces i bardzo dobrze sobie
radził, a ja jestem doradcą, ja pomagam wejść na szczyt.
- No cóż… A mógłbym wiedzieć co dokładnie miałbym zrobić?
- Zająć się moim synem, jest spadkobiercą firmy i zachowuje się
jak niewychowany gówniarz, chcę byś go naprostował.
- Czyli mam być niańką tak?
- Można to tak nazwać.- zaśmiał się.- Zgadzasz się? Będę ci
sporo płacił. Zgadzasz się?
Zamyśliłem się na chwilę, to jest praca na dłużej… A przyda
mi się napływ gotówki, chociaż nie
narzekałem na jej brak, może oddam trochę rodzicom? Może na pewno, wiele im
zawdzięczam.
Mam silny charakter, poradzę sobie.
- Zgadzam się.
- Dobrze, wspaniale, mój syna to Kategora Shiga, wieczorem
wyślę ci na meila jego adres, staw się u niego jutro z samego rana.
Przytaknąłem, wstałem i po prostu wyszedłem, zjechałem windą
na ostatnie piętro i nie zerkając na recepcjonistki wyszedłem z budynku.
Cholera… Znowu zimno… Dlaczego zaparkowałem ten motor tak
daleko? A no tak… Bo bliżej nie było
miejsca.
W końcu doszedłem do czarnej maszyny i wsiadłem na nią,
znowu nie miałem kasku… Na takie spotkania nigdy go nie zakładam, sam nie wiem
dlaczego. Odpaliłem silnik i jeszcze bardziej marznąc pojechałem do domu.
***
Rano pojechałem pod wskazany adres, teraz oczywiście miałem
kask i byłem trochę luźniej (i cieplej) ubrany. Chłopak mieszkał w bogatej
dzielnicy, w bloku, w którym są same apartamentowce i budynek ma własny
parking, a także jest cały ogrodzony. Wszedłem na teren i by drzwi wejściowe
się otworzyły wpisałem kod domofonu który podał mi Pan Hayato. Wdraałem się na
trzecie piętro i zapukałem w odpowiednie drzwi.
Otworzył mi chłopak w moim wieku, był ode mnie wyższy i
widać, że oderwałem go od jakiejś ważnej dla niego rzeczy. Najdziwniejsze były
jego włosy, były niebieskie… Oby nie był podobny do mojego brata Juna…
- Witam, jestem Eizo Saito.
Ohayou!
OdpowiedzUsuńPowiem jedno - opowiadanie zaczyna się ciekawie i dosyć oryginalnie. Fabuła jest interesując i wciągająca. W każdym razie mnie zachęciła do dalszego czytania.
Wyłapałam kilka błędów interpunkcyjnych, aczkolwiek niezbyt rażących. Czasami stawiasz przecinek tam gdzie powinna być kropka, przez co łatwo można się pogubić w treści. Cóż... raczej nie mam więcej zastrzeżeń. Naprawdę mi się spodobało ^^
Kuro-chan ~
Taaaaak... Z interpunkcją mam spore problemy, ćwiczę nad nią ale i tak jest już lepiej niż było kiedyś XD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba :)