sobota, 2 listopada 2013

Od Eizo: 3. Ciężki dzień.

- Przepraszam cię panienko, naleśniki pewnie były pyszne, lecz muszę nauczyć pani brata samodzielności.- powiedziałem przepraszająco w stronę Hime.
Dziewczyna zachichotała poklepała mnie po ramieniu.
- Rozumiem i nic się nie stało, muszę już lecieć, Kagtora nie zrób mu nic złego, słodki jest.
Odprowadziłem dziewczynę do drzwi i zamknąłem za nią. Potem pomaszerowałem do kuchni, ten chłopak chciał mnie złamać, ale nie pójdzie mu tak łatwo, wychowywałem się z takim kolesiem jak on, więc jestem przyzwyczajony. Kiedyś mój brat wrócił pijany do domu i zaczął się do mnie dobierać… Najgorsze było to, że rodziców nie było w domu i całą noc przesiedziałem zamknięty w łazience. Miałem wtedy 15 lat i nie umiałem się jeszcze bronić. Teraz bym mu pewnie skopał dupę i to porządne.
Spojrzałem na chłopaka, który chyba zaczął czuć do mnie nienawiść.
- Sam naucz sobie robić śniadanie, potem pomogę ci sprzątać mieszkanie.
- Chyba sobie żartujesz.
Podszedłem do lodówki i otworzyłem ją, świeciła pustkami, a nie, przepraszam, były dwie parówki i ketchup. Wyjąłem to i położyłem mu przed nosem.
- Zagrzej to sobie, chyba umiesz prawda?
- Oczywiście, że umiem!- warknął i zgarnął parówki w rękę.- Ale wolę zimne.
- Jasne.- mruknąłem i poszedłem do jego sypialni.
Postanowiłem najpierw uprzątnąć ten pokój, panował tu istny burdel. Czyste ciuchy były wymieszane z brudnymi i do tego porozwalane po całym pomieszczeniu. Na szafkach tworzyła się chyba piąta warstwa kurzu, kwiatki zaczęły usychać, a to co jest pod, i za łóżkiem, to pewnie Puszka Pandory. Zacząłem ścielić łóżko, zwykle gdy ktoś mnie zatrudniał to zajmowałem się jego sprawami firmy, a nie życiem osobistym, ale praca to praca, ważne, że mi zapłacą. Nagle poczułem, że ktoś mnie łapie za biodra od tyłu.
- Kagetora, zostaw mnie.- mruknąłem.
On jednak nie przestawał, czy on na serio chce mnie tak wykurzyć? Życzę powodzenia… Jego ręce zaczęły wędrować wyżej, tego było już za wiele, momentalnie się odwróciłem, złapałem go za rękę i wygiąłem tak, że wylądował na kolanach.
- Ała! Delikatniej Naniu.
- Nie dotykaj mnie gdy sobie tego nie życzę.- puściłem go.- Teraz pomóż mi sprzątać.
Niebieskowłosy podniósł się i otrzepał.
- Co niby mam robić?
- Odsuń łóżko, chyba, że nie potrafisz.
Zrobił zdeterminowaną minę i jednym ruchem odsunął łóżko, chciał mi chyba tym pokazać, że jest ode mnie silniejszy i w ogóle, wiem tyle, że jest na pewno większy, ale ja chyba jestem troszkę brutalniejszy. Spojrzałem za łóżko i aż chciał mi się rzygać, leżała tam chyba miesięczna pizza, bielizna zapewne jakiejś dziwki, zdechła mysz, skarpetki, kurz i jeszcze parę innych rzeczy.
- Sądzę, że trzeba wziąć odkurzacz i mop i może jakież rękawice…
- To sobie sam to rób knypku.
Spiorunowałem go wzrokiem, nikt mnie nie będzie nazywał knypkiem.
- Zabierz się za podlewanie kwiatków i ścieranie kurzy.
Zrobił to ale od niechcenia i nieporządnie, woda się wszędzie porozlewała, po szafkach tylko raz przejechał suchą ścierką. Potem położył się na kanapie i zaczął oglądać telewizję. Nie miałem zamiar go więcej prosić o pomoc, nawet gdyby pomógł to zrobiłby to nieporządnie, a poza tym była szansa, że znów zacząłby się do mnie dobierać. Posprzątałem cały jego dom, żeby upaść do takiego poziomu trzeba być tylko mną…
Wyrzuciłem wszystkie ścierki bo były tak brudne, że wypranie by nie pomogło, nie było jeszcze idealnie czysto, ale na pewno było o wiele lepiej. Stanąłem przed telewizorem zasłaniając Kagetorze widok.
- Ej! Suń dupę!
- Na dziś już skończyłem, przyjadę jutro i ma tu być porządek.
- Idź i nie wracaj!
Zaśmiałem się i poszedłem ubrać, wziąłem kask i przed drzwiami zawołałem.
- Zamknij za mną drzwi!
Usłyszałem jakieś mamrotanie i wyszedłem, o matko… To będzie męcząca praca, a dzisiaj muszę jeszcze załatwić parę spraw. Założyłem kask na głowę i wsiadłem na motor. Odpaliłem silnik i pojechałem prosto do mieszkania rodziców.

Zadzwoniłem do drzwi, bo tym razem zapomniałem kluczy. Otworzył mi mój kochany braciszek Jun, który był jak kleszcz na majątku mojego ojca i matki.
- Oooo knypek, po coś przylazł?
- Przepuść mnie dziwkarzu, przyszedłem do rodziców.
- Tak się do mnie odzywasz? Sam jesteś jak dziwka.
Prychnąłem, jego wypowiedzi były pozbawione logiki, co sprawiało, że aż mi się chciało śmiać. Przepchnąłem się obok niego, Jun podstawił mi nogę, ale zrobiłem większego kroka i uniknąłem upadku. Niestety ten debil mnie popchnął i poleciałem na ścianę uderzając nią głową.
- Pieprzony sadysta.- potarłem obolałe miejsce i rozebrałem się.- Lubisz się nade mną znęcać, co kurzy móżdżku?
- Ależ oczywiście pluskwo.- uderzył mnie w tył głowy, oddałem mu ciosem w brzuch tak, że zgiął się z bólu.- Teraz to nie żyjesz!
Chciałem go kopnąć w twarz, ale złapał mnie za nogę i mocno pociągnął, tak że wylądowałem na podłodze, myślicie sobie pewnie dlaczego my się tak bijemy, albo, że to nie na poważnie. Albowiem to jest na serio, od najmłodszych lat robiliśmy sobie krzywdę, oczywiście ja częściej cierpiałem. Jun nigdy nie miał dla mnie litości, kiedyś złamał mi rękę zrzucając mnie z drzewa.
Teraz gdy ja byłem na glebie, on się na mnie położył i złapał mnie za szyję.
- Dzieci! Przestańcie! Ale już! – mam wleciała do przedpokoju.
Jun niechętnie ale mnie puścił, podniosłem się, otrzepałem i uśmiechnąłem.
- Cześć mamo, wpadłem tylko na chwilę, mam coś dla was.
Poszedłem do salonu gdzie tata czytał książkę, usiadłem na kanapie, mama wytarła ręce w ścierkę, bo pewnie zmywała naczynia i usiadła obok mnie. Wyjąłem z kieszeni pieniądze i położyłem na stoliku.
- To dla was, całe 10 tysięcy.
- Eizo, nie wygłupiaj się, nie chcemy twoich pieniędzy.- tata odłożył książkę.
- Ale tato, ja chce je wam dać, spłaćcie nimi raty kredytu, niedługo przyniosę więcej.
- Ty dobre dziecko jesteś.- mama pogłaskała mnie po głowie.- Chcesz coś do jedzenia?
- Nie mamo, muszę już lecieć, w sobotę przyjadę na obiad.
- Dobrze skarbie.- cmoknęła mnie w policzek.
Podniosłem się, pożegnałem i wyszedłem, uwielbiam sprawiać moim rodzicom radość.

W domu od razu poszedłem pod prysznic i potem położyłem się do łóżka, ten dzień był bardzo męczący, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie, najgorsze jest to, że do pierwszej w nocy nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o wszystkim, nawet o Kagetorze…
Potem gdy w końcu udało mi się dopłynąć, to o drugiej obudził mnie dzwonek do drzwi.
Podniosłem się i zacząłem kląć. Otworzyłem drzwi i nie patrząc kto to jest zacząłem drzeć się po rosyjsku:
- Czy ty wiesz która jest kurwa godzina?! Pojebało cię?!
- Co? Możesz po ludzku?- to był Kagetora.
- Po coś tu przylazł o drugiej w nocy?- warknąłem

3 komentarze:

  1. Sądzę, że Eizo i moja mama znaleźli by wspólny język >.< Ten sam charakter, do tego jeszcze to "muszę nauczyć cię samodzielności". Cóż za zbieżność osobowości.

    OdpowiedzUsuń
  2. To dobrze czy źle? XD
    Eizuś już taki jest.... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eizo jest super, takie połączenie takich różnych charakterów jest boskie :D

    OdpowiedzUsuń